wtorek, 8 stycznia 2013

Pochwała pogłębionego patriotyzmu

MALARSTWO

                                Wojciech Korneli Stattler, Machabeusze

Przebłyski romantycznej wizji nieśmiało i niepewnie walczą tu z oporną materią klasycyzmu.
Zdawałoby się oschła klasyczna forma, ściślej rafaelowska, wyczuwalny wpływ „nazareńczyków”.
Jednak to dużych rozmiarów płótno posiada również treść metaforyczną, zapowiadającą rychłe wyzwolenie Polski. Udatnie oparta metaforyka na analogii powstania żydowskiego wymierzonego przeciw tyranii władcy syryjskiego Antiocha IV Epifanesa, zdobywcy Jerozolimy a wypadkami powstania listopadowego. Ów Izraelski kostium przywdziany przez dzieło Stattlera zdaje się nie być przypadkowy. Polacy w stroju Narodu Wybranego? Wyraźne echo mesjanizmu Mickiewicza, homagium wobec koncepcji Polski jako „Chrystusa Narodów”
Treść podskórna zmusza jednak do głębokiej i wytężonej refleksji. Współcześnie bowiem bezlitośnie chłoszcze się anachronizm jakim jest dawna wizja patriotyzmu. Nie bez racji, bo to, co kiedyś było świadectwem niepodrobionych przeżyć dziś pachnie nieszczerym, nieznośnym komunałem. Niemiłosiernie wyświechtany motyw heroicznego patriotyzmu równie nieubłaganie zdaje się rozmijać   z duchem współczesnego świata i trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że z tej mąki chleba nie będzie. Niezbędny jest Polakom jakiś akt oczyszczenia by zrewidować stosunek do dziedzictwa romantyzmu, może zbyt mocno ciągle tkwiącego w głębokich koleinach wyżłobionych przez jego zbanalizowaną, uproszczoną tradycję. . .
Wróćmy jednak ponownie do meritum. Dzieło „Machabeusze”przez swoją metaforykę zaskakująco zdaje się jednak odpierać poważny zarzut wobec romantyzmu. Mianowicie taki, iż marzenia, że można zmienić bieg historii, to tylko szkodliwe mrzonki, przez które człowiek myśli nierealistycznie i marnuje sobie życie. Dobrze zatem, zestawmy Polaków i Izraelczyków  bohaterów jawnych i utajonych obrazu. Czy nie żyją dziś w wolnych, własnych krajach? Czy polski romantyczny mesjanizm, nacjonalizm, czy izrealski syjonizm o posmaku romantycznym, nie były wodą na młyn poważnych zmian dziejowych? Czy nie były niespożytą siłą nadającą treść, formę i energię narodowym pragnieniom?. . .
Oczywiście to nie zmienia faktu, iż bezrefleksyjny epigonizm myślenia rodzi patologie, na pomoc do walki z tą gangreną przychodzi już inna dziedzina sztuki – literatura.

LITERATURA

Juliusz Słowacki, ***

Szli krzycząc: "Polska! Polska!" - wtem jednego razu 
Chcąc krzyczeć zapomnieli na ustach wyrazu; 
Pewni jednak, że Pan Bóg do synów się przyzna, 
Szli dalej krzycząc: "Boże! ojczyzna! ojczyzna". 
Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka, 
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: "Jaka?" (…)

(cyt. za: Juliusz Słowacki, Dzieła wybrane, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983)

Znów motyw biblijny. Może swoista replika na rozpalone twarze i umysły „Izrealitów kryptopolaków” z obrazu Stattlera? Bez wątpienia! Słowacki znakomicie wytyka to, co dzisiaj najbardziej oddala rozsądnych-współczesnych od romantycznej wrzawy, co ich usposabiać może nieżyczliwie nawet wobec całej polskiej tradycji patriotycznej. Świetna metafora: „zapomnieć na ustach wyrazu” łatwo charakteryzuje realną wartość skandowanych haseł. Takie słowa jak „Polska” , „Ojczyzna”, nawet „Bóg” stały się i o zgrozo stają się do dziś niejednokrotnie figurami umownymi, patetycznymi rekwizytami zastępującymi widzenie rzeczy. Odmieniane przez wszystkie przypadki, użyte bez kontekstu, tracą ekspresję i staja się brutalnie wytartymi liczmanami. Cóż się za nimi nie kryje jak smutna pustka? Czy patriotyczny zapał nie bywa czasem bezmyślny? Tu odpowiedzi niezbyt optymistycznej zdaje się udzielać Aleksander Fredro:
Zarzucają Polakom, że są niesforni, że trudno nimi rządzić. Mnie się zdaje, że bardzo łatwo, byle z konia i z szablą w ręku. Więcej natchnienia niż rozwagi zwykliśmy słuchać.” 
(Aleksander Fredro, Trzy po trzy)

Co gorsza, gdy zapał przygaśnie i przychodzi nieuchronnie czas na refleksję, to zamiast wspólnych, jednomyślnych okrzyków pojawiają się różnice przekonań i poglądów, będące zarzewiem ostrych konfliktów. Dobrze zilustruje to bardziej nam współczesny tekst, „Mury” Jacka Kaczmarskiego:

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas,
I z peśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast;
Zwalali pomniki i rwali bruk: - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto samten nasz najgroszy wróg!
A śpiewak także był sam.

(podkreślenia moje, cyt. za: Aleksander Nawarecki, Dorota Siwicka. Przeszłość to dziś, Wydawnictwo Stentor, Warszawa 2009.)

MUZYKA


Najbardziej „ugodową” i uniwersalną wersję patriotyzmu zdaje się nam przynosić romantyczna muzyka.Giuseppe Verdi jako entuzjasta idei wyzwolenia ojczyzny zdaje się nakazywać pogardę wobec wszelkich przejawów despotyzmu.
Przedstawić tu należy fragment opery Nabucco. Imponująca aria cantabile dla chóru śpiewającego unisono.
Idealna ilustracja muzyczna do obrazu Stattlera. Przydaje mu znaczenia wręcz filozoficznego – Va, pensiero! (Wznieś się myśli, na skrzydłach złocistych) – można by powtórzyć za słowami najsłynniejszego fragmentu.
Va pensiaro jest „oficjalnie” pieśnią żydowskich wygnańców płaczących w niewoli babilońskiej za utraconą ojczyzną i zburzoną Pierwszą Świątynią Jerozolimską.
Oczywiście aluzyjność do ówczesnej sytuacji ukochanej ojczyzny Verdiego – Włoch są aż nazbyt czytelne, dosyć ciekawy jest fakt, iż podobnie jak Polski malarz założył swoim rodakom maski zniewolonych Izraelitów. . .

Bibliografia:
Tadeusz Dobrowolski, Sztuka polska. Od czasów najdawniejszych do ostatnich, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974.
Alina Kowalczykowa, Romantyzm. Nowe spojrzenie, Wydawnictwo Stentor, Warszawa 2008

~Hyperion


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz